sobota, 1 października 2016

Chorwacja, czyli plażing po europejsku #1 Murter


      Hej! Dziś zaczynamy serię chorwackich opowieści. Pojawi się kilka tego rodzaju wpisów, ponieważ w Chorwacji byłam już trzy razy i wszystko wskazuje na to, że w tym roku pojadę po raz czwarty.
Dzisiejszy wpis będzie poświęcony mieście Murter, leżącym na wyspie Murter. Zapraszam!
(Wszystkie zdjęcia wykorzystane w tym wpisie są zrobione przeze mnie lub przez moją mamę. Wspominałam już, że uwielbiam fotografować?)


     Murter jest jedną z wielu wysp leżących przy zachodnim brzegu Chorwacji. Leży na niej miasto zwane... Murter! Wyspa - Murter, miasto - też Murter. Obok podana jest dokładna lokalizacja. Na Murterze znajdują się cztery plaże:
1. Plaża Luke
2. Plaża Slanica
3. Plaża Podvrške
4. Plaża Čigrađa
   Są to ,,oficjalne" plaże. Cała wyspa (jak to wyspa) otoczona jest jeszcze tysiącem innych. Mi udało się odwiedzić Slanicę. 

    Ogólna opinia w dwóch słowach: dużo ludzi. Znalezienie miejsca choćby na rozłożenie ręcznika, a co dopiero materaca, pontonu i całego tego plażowego arsenału graniczyło z cudem. A warto wspomnieć,że był to dopiero czerwiec! Ale są też dobre strony. Obok plaży znajdowała się zjeżdżalnia do wody, a na zdjęciu obok widać czerwoną łódź podwodną z przeszklonymi ścianami i dnem, która zanurzała się tak, by można było podziwiać chorwackie dno morskie. 


Jeżowce
 Ławica ryb

Znaleźliśmy jednak inną plażę, która, jak się później okazało była jedną z tych ,,oficjalnych" plaż - plażą Podvrške. Nazwaliśmy ją jednak ,,plażą przy lesie" i tak już zostało. Krajobraz zdecydowanie niczego sobie, co widać na zdjęciach obok. Miejsce wprost idealne do nurkowania i snurkowania.

    Mówiąc o Murterze jako o wyspie nie można nie wspomnieć o Parku Narodowym Kornati. Jest to piękny archipelag, który udało mi się zwiedzić jednym z wielu statków wycieczkowych. W Murterze (chodzi o miasto) co drugi krok możemy natknąć się na ludzi oferujących nam tego typu wycieczki. 


Trasa jest bardzo ciekawa, sternicy tak manewrują statkiem, by minąć jak najwięcej wysp i klifów. Niektóre są naprawdę olbrzymie! Przebojem jest moment, w którym, jak to ujął przewodnik ,,Možete vidjeti dupine", co oznacza ,,można zobaczyć delfiny". Ja nie widziałam, niestety. Za późno zareagowałam na okrzyk ,,Delfin!!!" mojej mamy. Płyniemy, mijamy wzgórza, inne łódki, aż w końcu docieramy do celu - naszym oczom ukazuje się mała wyspa z urokliwą plażą. Spędzamy tam półtorej godziny, potem znowu wsiadamy na statek i wyruszamy w drogę powrotną. Gorąco polecam, bo widoki i plaża to nie jedyne atrakcje tej wycieczki!

Żaglówka
Mewy (W pewnym momencie zrobiło się ich naprawdę dużo!)


Tym akcentem kończymy dzisiejszą podróż. Zapraszam jednak na następne, które na pewno się pojawią! Tak więc, do widzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz