niedziela, 2 października 2016

Chorwacja, czyli plażing po europejsku #2 Jeziora Plitwickie

Chorwacja, czyli europejskie ciepełko #2 Jeziora Plitwickie

     
Witam Was w drugim wpisie dotyczącym Chorwacji. Dzisiaj opowiem Wam o Parku Narodowym Jezior Plitwickich. Zapraszam!
(Tak jak ostatnio wszystkie zdjęcia zamieszczone tutaj są zrobione przeze mnie lub przez moją mamę)
    Park Narodowy Jezior Plitwickich, lub jak kto woli po prostu Jeziora Plitwickie to najstarszy z ośmiu chorwackich parków narodowych. Do wyboru mamy trzy trasy: A, B i C. My wybraliśmy trasę C, bo była najbardziej odpowiednia pod względem długości. Co takiego oferuje nam park? Widoki. Widoki, widoki i jeszcze raz widoki.









Wyobraźcie sobie, że idziecie ścieżką, z jednej strony macie las, z drugiej drbarierkę, patrzycie w dół i widzicie wodospady, jeziora i, jak to określił mój brat ,,razur". Co można powiedzieć, to można ale woda w jeziorach jest tak perfekcyjnie czysta i lazurowa, że gdy idziesz mostem i patrzysz na wodę, wydaje ci się, że dno jest zaledwie półtorej metra pod tobą - a potem dochodzisz do końca mostu i widzisz tabliczkę: Depth: 5m. Co oznacza ,,Głębokość: 5 metrów". 




No i są jeszcze ryby. Tysiące malutkich rybek, płynących jak szalone do każdego, nawet najmniejszego kawałeczka bułki, który rzucali ludzie. Kręciły się przy brzegu szukając turystów, którzy mogliby mieć coś na ząbek. Wywołały sensację wśród najmłodszych zwiedzających, którzy potrafili wrzucić okruszki z całej bułki, żeby tylko ,,zobaczyć rybki". Ale - będę szczera - sama wrzuciłam parę kawałeczków, żeby tylko zobaczyć co się stanie. Ryby, na początku rozpierzchnięte, poodwracane w przeróżne strony, gdy tyko spadający kawałek chleba wydał niesłyszalne ,,plum" rzucały się na niego jak ludzie na pieniądze. Przepychały się, walczyły - o jeden, malutki okruszek pieczywa.

Park oferuje nam przewodnik napisany w czterech językach: rosyjskim, węgierskim, niderlandzkim i, co najważniejsze - polskim. A jest to tylko jedna z wersji. Na innych są jeszcze języki takie jak niemiecki, hiszpański czy (przede wszystkim) angielski. Możemy przeczytać tam o tym, że ,,jeziora znane są ze swoich kaskad tufu wapiennego oraz ciągłego biodynamicznego procesu ich wzrostu w specyficznych warunkach hydrologicznych". Nie martwcie się, ja też nie zrozumiałam o co chodzi. Najlepszym sposobem, żeby to wszystko ,,ogarnąć" jest po prostu pojechać tam. Jak to powiedział Ivo Pevalek (o tym też możemy przeczytać w przewodniku) - ,,Woda, jeziora, wodospady i lasy są wszędzie, ale Jeziora Plitwickie są tylko jedne".








Kolejny cytat z przewodnika: ,,O różnorodności flory  świadczy 1267 rozpoznanych roślin. [...] Można tu także obejrzeć 55 różnych rodzajów orchidei. Dotychczasowe badania, przeprowadzone na terenie parku, potwierdziły istnienie 321 rodzajów motyli, 161 rodzajów ptaków oraz około 21 rodzajów nietoperzy - ukazuje to wielkie bogactwo świata zwierząt. Wśród wielkich drapieżników najatrakcyjniejszym mieszkańcem lasów plitwickich jest niedźwiedź brunatny." Dowiadujemy się także, że park ma powierzchnię ok. 295 kilometrów kwadratowych. Dla porównania, największy PN w Polsce (Biebrzański Park Narodowy) ma powierzchnię ok. 592 kilometrów kwadratowych. To około 300 kilometrów kwadratowych więcej. 


I tym liczbowym akcentem kończymy dzisiejszą podróż. Serdecznie zapraszam Was na więcej, zapraszam także na mojego Instagrama: blondyna3243. Można tam znaleźć naprawdę wiele zdjęć z innych podróży! No dobrze, koniec ogłoszeń parafialnych. Do widzenia i mam nadzieję, że zobaczymy się następnym razem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz